Donata Budkiewicz, Artur Domżała, Krzysztof Feluch
Rafał Leszczyński, Piotr Mielus i Zygmunt Rok
POJEDYNEK Z ANDAMI
Wyjazd w Andy był dla
nas naturalną konsekwencją kilku udanych sezonów alpejskich ukoronowanych wejściem na
Mont Blanc drogą włoską w lipcu 1999 roku. Spośród wielu grup górskich tworzących
długi na 8000 km łańcuch Andów, wybraliśmy ich najpiękniejszą część: masyw
Cordillera Blanca. Plan obejmował wejście na najwyższy szczyt Peru, Huascarán Sur
(6768 m) i przejście kilku dróg lodowcowych w rzadziej odwiedzanych rejonach masywu.
Lima
Po siedemnastu godzinach lotu przez Amsterdam i Arubę
wylądowaliśmy w Limie. "Najsuchsza stolica świata" przywitała nas mokrymi
ulicami i wilgotną mgłą. Wszystko wokół było smutne i szare: trzypiętrowe domki,
stalowe niebo i odgrodzony wysoką skarpą bezkresny Pacyfik. Szybko okazało się, że
prędzej zginiemy w Limie niż w zionących grozą szczelinach Kordyliery. Już przy
pierwszej próbie przejścia przez ulicę ledwo uszliśmy z życiem, uciekając przed
pędzącym prosto na nas autobusem. Peruwiańskim kierowcom na pewno nie brakuje fantazji:
ich wspaniałe trzydziestoletnie rumaki rozwijają niesamowite prędkości, bez względu
na sytuację na drodze. Taki wynalazek jak kierunkowskaz jest powszechnie nieznany.
Konsekwencją ułańskiego stylu jazdy są wybite reflektory, oderwane zderzaki i
powyginane błotniki. Bardzo trudno jest zauważyć samochód, któremu nic nie brakuje.
Sporo emocji dostarcza jazda miejscową taksówką. Kiedy po
twardych negocjacjach cenowych usiądziemy na dziurawym fotelu, czeka nas półgodzinny
slalom ulicami peruwiańskiej stolicy. Z uwagi na fakt, że wszystkie zbędne pokrętła
są zwykle ułamane, podaję instrukcję wychodzenia z "limeńskiej" taksówki:
przez uchylone okno wystawiamy rękę i od zewnątrz staramy się otworzyć drzwi. Nie
budzą zdziwienia próby upchania do Daewoo Tico wszystkich członków naszej ekspedycji.
Jazda w pełnym składzie wymaga jednak przestrzegania pewnych reguł: dwie osoby
kłębiące się na przednim fotelu muszą co jakiś czas wykonywać unik w pra- wo, aby
umożliwić kierowcy zmianę biegu. Za którymś razem doszliśmy już do wprawy w spryt-
nym układaniu się na tylnej kanapie. Co ciekawe, funkcję taksówek pełnią też
dwudrzwiowe VW Garbusy!
|
|
Bogata
relacja fotograficzna z całej wyprawy: Lima i Huaraz, Cordillera Blaca, El Misti i
Arequipa, Cuzco i ruiny budowli Inków, fiesta w Paucartambo, Machu Pichcu i Pisac oraz
jezioro Titicaca. |